Koniec lutego i początek marca to ostatni moment na wycinkę zeszłorocznych bylin i traw.
Wprawdzie wiosna się opóźnia, ale stare rośliny wyglądają już nieładnie i ogród wydaje się zaniedbany. Poza tym rośliny muszą być przygotowane do rozpoczęcia nowego sezonu wegetacyjnego.
Im starsze trawy tym więcej pracy. Młode rośliny można wyciąć nożem, albo sekatorem, bo kępy są małe. Niestety starsze, większe okazy są trudniejsze do ogarnięcia. Kiedyś nóż mi wystarczał, ale teraz mam do dyspozycji elektryczne nożyce – takie jakich używa się do cięcia żywopłotu.
W ubiegłym roku robiłam mały rekonesans dotyczący sprzętu do wycinki. Miskanty tak się rozrosły, że wycinanie nożem trwało bardzo długo i kończyło się odciskami na palcach. W związku z tym szukałam porady w marketach budowlano – ogrodniczych i u autoryzowanych dealerów, ale nikt nie był w stanie powiedzieć, czy sprzęt nadaje się do wycinki miskantów. Pomijając fakt, że jedna ekspertka mówiła bez przerwy, że nożyce (akumulatorowe czy elektryczne) są do żywopłotu, to nie była w stanie powiedzieć jakie rośliny według producenta będą mogły być cięte (chodziło mi o grubość gałęzi). Jakby żywopłot nie był z roślin… Po takiej dawce fachowych porad doszłam do wniosku, że trzeba kupić najtańsze nożyce i sprawdzić, czy taki sprzęt da radę miskantom. Kupiłam więc nożyce elektryczne. Okazuje się ze dają radę ! Niestety trochę przeszkadza kabel, ale taki problem jest też np przy kosiarce elektrycznej.
Tak więc nożyce elektryczne mogę polecić, ale przy zasobniejszym portfelu lepsze są te bez kabla.
W tym roku wprowadziłam też nowe ulepszenie wycinki – zanim zaczęłam ciąć – powiązałam miskanty w snopki. Dzięki temu nie robi się bałagan, bo upada cały snopek i słoma nie leci dookoła.
Część wyciętych miskantów można przeznaczyć na ściółkę, część na kompost, albo na rozpałkę ogniska.